Polscy posłowie oszczędzają papier. Zamiast zużywać kolejne tony kartek, będą pracować na tabletach, które Kancelaria Sejmu zakupiła za okazyjną cenę 1,5 miliona złotych.
Kancelaria nie tylko kupiła 500 tabletów, ale też zapewniła posłom możliwość skorzystania ze szkolenia z obsługi tych urządzeń. Zastępca szefa kancelarii Jan Węgrzyn uważa, że posłowie jednak nie będą potrzebowali takich szkoleń, ponieważ obsługa tabletów to „bułka z masłem”.
Ponadto Węgrzyn uważa, że wydanych 1,5 miliona złotych powinno zwrócić się w ciągu 2 najbliższych lat, natomiast na pieniądze nie da się przełożyć możliwości szybkiego docierania do informacji.
Ciekawym zjawiskiem jest fakt, że tym razem żadna partia nie zgłosiła sprzeciwu wobec wydawania pieniędzy podatników na ten cel. Być może w tym miejscu należy dodać, że jedyną osobą, która sprzeciwiła się tabletyzowaniu pracy Sejmu był poseł Kłopotek.
Być może sam fakt przejścia z dokumentacji papierowej na elektroniczną jest dobrym pomysłem, ale już to, że zapłaciła za nie Kancelaria, czyli podatnicy budzi sprzeczne emocje.
Warto w tym miejscu dodać, że każdy z posłów ma miesięcznie dla siebie 10 tys. zł oraz 11 tys. ryczałtu na prowadzenie biura. Z tego skromnego uposażenia z pewnością dałoby się wysupłać kilka tysięcy na samodzielny zakup sprzętu.